Informator: Józef Pitoń, urodzony 15 IX 1932 roku w Kościelisku, absolwent AWF w Krakowie, obecnie mieszkający w Zakopanem. Pochodzi z rodziny od pokoleń osiadłej w Kościeliskach. Pan Pitoń jest znanym gawędziarzem, przewodnikiem i ratownikiem tatrzańskim, autorem tomików opowiadań: "Moje bajdy", "Naski świat", "Holni ludzie", "Lecom roki". Jest też aktywnym działaczem i honorowym członkiem Związku Podhalan, znawcą i popularyzatorem kultury podhalańskiej. Nagrania dokonano w lutym 2009 roku podczas wycieczki dialektologicznej studentów i pracowników Uniwersytetu Warszawskiego. Pan Józef Pitoń jest świetnym informatorem, choć mówiącym także polszczyzną literacką. Zna bardzo dobrze zwyczaje i kulturę mieszkańców Podhala, chętnie i długo opowiada gwarą, a z długiej opowieści wybrano tu tylko fragmenty o: powinowactwie, chrzcie, ślubie, jedzeniu, pogodzie i wyrobie serów.
Jedzenie
Co się najczęściej gotowało? Jakie potrawy? Bardzo proste. To się gotowało, co można było z|asadzić, zasioć, |uhodować. Swoje, bo nie było piniędzy na to, zeby chodzić tak d|o sklepów tag jak dziś, bo cza było mieć dudki, czyli pieniądze, a dawni rob łot ni|e było ino żyli ludzie z tej g|azdówki, z tej gospodarki. No to prowda. Grule – ziemniaki, to grule. A rzepa? Rzepa? A też rzepa, w Dzianisie na przykład to była rzepa, a w K|ościelisku grule. Więc co – grule, k|orpiele – to jest rodzaj takiego jak brukiew, takiego, to jadalne było, podobne jak b|uroki, ino bi|ałego koloru, i to sie jadło podobnie jak zi|emnioki, jak grule, nie? No i co tam wiyncy, no i mąki troche, no to j|arcane yj, czyli jęcmienne, łowsiano mąka. No, nie roz n|a święta kogo byo stać to sie kupowało biołe yj mąki troche, to pszennej i tak dalej. A tak to przewożnie były mi|elone na takik domowyk młynkak no i z tego się to moskole... Moskole, wiecie co to jest? – Placki no. A wiecie skąd moskole? No bo przecież nami, Polska była pod z|aborami. Całom, wasze tam tereny, to tam, Ruscy, M|oskale, M|oskale, z Moskwy. I oni mieli podobno takie piecyki tam, n|a ulicak, takie, palone dżewem, blachami i oni se tam placki ro|bili, na tym se piekli na ty em. No i to te placki to sie nazywały mo|skale, no bo M|oskole, to ci, ci żołnierze moskiewscy, uni to tam... Kapusta, to kapuste jak sie sadziło tu. Ale kapusta to prz|ewożnie była straśnie twardo, bo tu jest krótkie lato, zimno, to nieroz nawetnie| dojrzała ta kapusta. No marchew. Poza ty em, no jak tam jojko, kura, to sie z|abiło. Barana kawołek. Niektórzy chowali świnie, no to przewożnie przed świętami Wielkanocom, abo Narodzeniem, to się zabijało świnie, no i wtedy, po prostu było troche tej wędliny, trochę mięsa było, ale to był taki zwyczoj na przykłod, że jak ktosi zabił świnie, no to na przykłod dawoł sąsiadowi jednemu, drugiemu, czeciemu. A jak zaś sąsiad zabił świnie, no to potem dawali, w|ypłacali sie, prawda, jeden drugiemu. Tako samopomoc sąsiedzka była no. No i w ten sposób były, bardzo proste jedzonko. Z lasu coś się zbierało? Aj grzyby, grzyby, m|aliny. Jo wom powiem po góralsku: m|aliny, j|agody, ale j|agoda to nie jest to, co u wos, ino jagoda to jest poziomka. Borówki, borówki to są te corne, po wasemu czarne jagody, u nos borówki. Br|uśnice to znaczi sie cz|erwone jagody, to u nos br|uśnice. A więc: maliny, jagody, borówki i bruśnice. A grzyby? A grzyby to tak były: prowdziwek, rydz, gni ewus, stempka, liska, gołąbek, jasień i to przewożnie te jadalne. A poza tem były takie: podpinki, pieczorki. I takie, co my ich nie jedli, bo były nie za bardzo pewne, nie, do jedzenia, no.
|